wtorek, 5 kwietnia 2011

Weekend 8-10.04.2011 gril, czeski film oraz wszędobylski rower.





Weekend jak każdy kolejny, miesiące lecą, niektórzy jeszcze nie mogą otrząsnąć się po sylwestrze a tutaj już kwiecień, dzień dobry :D. Chyba najupalniejszy wekendzik tego roku, nabrałem trochę brązu na skórze potrenowałem i jest pięknie. Lecimy po kolej


            Piątek po całym tygodniu intensywnego wyciskania potów, począwszy od kopania piłki w poniedziałek na wf-ie przez codzienne jazdki na parku rowerowym Szwajcaria w Gliwicach fot poniżej         




( duzo fajnych lini racingowych, dirty, dropy, bandy, wszystko co tygryski lubią najbardziej :D ) dotarliśmy do piątku ! Dzien jak co dzień po południu postanowiłem dla odmiany pojechać na rower, kto by pomyślał :) ? Kupiłem nowy szpadel w Liroju 60 zeta zainwestowane w trening siłowy i szczeście z przerzucania stert ziemi z miejsca na miejsce coś pięknego !!!. Po pierwszym dniu szpadel się zaostrzył, moim planem bylo wykopanie pumptrack-u ( muldki, wałki i bandy, wszystko żeby jeździć w kółko bez potrzeby pedałowania, napędzanie roweru siłą mięśni :D szatańsko !!! ) zrobiłem połowe sam a reszte dokończliśmy w sobote przy griliku.

        Sobota, miałem odwiedzić 4x w Rybniku niestety źle czułem się, prawdopodobnie coś nieświeżego zjadłem dzień wcześniej :), więc odpuściłem skupiłem się na imprezie plenerowej na Szwajcarii, zebraliśmy się z kolega Marcelem i koło 14 dotarliśmy na miejsce, gril prężnie podsmażał kiełbaski, a na miejscówce jeździło blisko 50 riderów !!!! , przywieźliśmy piecyk z muzyczka pożyczony od Gmerasa ( siekierka na jego cześć ) i  rozkoszowaliśmy się atrakcjami. Dokończyliśmy pumptrack zdjecia wrzuce niebawem i zabraliśmy się za zadowalanie publiki, fanów oraz zbierania respektu na dzielni :D. W międzyczasie na miejscówkę dojechał przyjaciel Łysy i zaczeliśmy szaleństwa na rowerze, wariacjom nie było końca, transfery, triki na dirtach i wygłupy na duzym 6-7 metrowym gapie ( kaczkeny, łipy i jak cały batalion obciachowych, sexualnych trików :P ) pozniej kiełbaska i piwo oczywiście bezalkoholowe:D i powrot do domu, dotlenienie sie w parku i masa nowych kawałów "murzyn, patrz, tak się tańczy!!" bezapelacyjny hit opowiem każdemu z osobna obiecuje !!. 



W niedziele rano zebraliśmy się w sobie, szybkie wirtualne śniadanie, zapakowanie rowerów na bagażnik, zebranie ekipy po drodze i jazda cel wyprawy TRINIEC Czeski tor bmx !!! Pięknie odnowiony i ubity. Na miejscówce jezdziliśmy w składzie Łysy, Marcel, Bob i ja, 2 bmx x 2 mtb dla zachowania równowagi w ekosystemie. Najpierw chwila rozjazdu, lekkie rozciaganie. Nastepnie katowanie poszczególnych prostych. Mi udało się skoczyć cała druga prostą. ( wideo )Chlopaki też nieźle rządzili, wszyscy polecieli 1 prostą i z pozostała częścią toru radziliśmy sobie jak z klockami lego :D. W sumie 3 godziny jazdy mega zajawka, totalne zmęczenie i na sam koniec, troche trików żeby były foteczki na fejsa i totalna pompa !! lekkie posilenie się słodyczami i powrót do Gliwic. Wekend spedzony idealnie, może za mało odpoczynku no ale nie ma czasu na obijanie !!


Za tydzien Mankovice, pierwsze zawody bmx w tym roku, a w nastepnym tygodniu liga Czech w Pradze bedzie sie działo !!! pozdrawiam Łysego za odwiedziny, Marcelka oraz Boba, pozdro






















W poniedziałek wymysliłem sobie w czasie przypływu geniuszu nowy wystrój pokoju mianowicie, jak wam się podoba :) ?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz