wtorek, 19 kwietnia 2011
Integracja LKKG, pierwsze jazdki i wspólne zawody
15-17.04.2011 najlepszy weekend ze wszystkich minionych w tym roku !!!. Odwiedził mnie mój stary dobry przyjaciel, a nowy partner klubowy Maciej Polak. Plan na weekend ściśle sprecyzowany Progres, Integracja, Mobilizacja i Pełne Piekłłłłłooooooo w skrócie ( PIMP ) !!!! :D.
W piątek odbiór z polskiej wesołej koleji państwowej, szybka kolacja, perfumka i na miasto. Oprowadziłem Macieja po rejonach, bardzo mu się spodobało i zajrzeliśmy do znajomych na małe bezalkoholowe, w drodze powrotnej zahaczyliśmy 2-3 kluby, w których wcale nie spędziliśmy dużo czasu, nie zmęczeni i rześcy wróciliśmy do domu, położyliśmy się wcześnie by wstać skoro świt i uderzyć do Jesennika !!!! ?. Po tym jak wstaliśmy i ogarnialiśmy, ogarnęliśmy się i wio na czeską ziemię, tam cud malina tor i 5h bitego treningu, ja najpierw bmx, pozniej przesiadka na 4x, Maciej Polak odwrotnie. Jak na drugi raz na małych kółkach pełen respekt dla naszego patrioty za progresik !!!. Powrót koło 21.30. Szybka szama i spanie !!!. O 8 pobudka, zturlanie się z łóżka i bezskuteczne szukanie niezakwaszonych mięśni. Jednakże nie można było tak tego zmarnować, wczorajszy progres nie mógł pójść na marne dlatego szybka wyliczanka pozytywów 1. piękna pogoda 2. wczorajszy progres 3. sztańska chęć ściganek 4. fejm and glory :D i nie pozostało nam nic innego jak zjeść śniadanie i szybciutko pakować się na zawody !!!. Na miejsce dotaliśmy po 10 godzinie. Naszym oczom pokazał się widok, rodem wycięty z dawnych Superligowych zawodów, mnóstwo aut, same znajomy pyszczki, rodzinny klimat i duuuuuuża masa riderów. W sumie 61 zawodników, dużo gwiazd oraz cała masa nowych zawodników. 1,5 godziny treningów, jazdki z nowym tamowym partnerem, pare spinek na bandach i czekaliśmy już tylko na finałowe starty. 3 biegi eliminacyjne, przekosmiczna ilość adrenaliny i cudownej zabawy.
Z kompletem punktów dostaliśmy się do biegów głównych. Tam według pucharowej drabinki z każdej 4-rki odpadało 2-óch najwolniejszych i tak dostaliśmy się do pół finałów. Musze przyznać że był to najbardziej śmieszny, głupi i przekomiczny start w moim życiu. Nie mogąc ustać czekając na start, zbyt wczesniej odpaliłem ruch i gdy napinaczem miałem już uderzyć w brame, bramka opadła, śmiejąc się ze swojej głupoty dojechałem do mety jako pierwszy ?. Mój kolega Maciej Polak miał troche inny bieg, gdzie z 4 pozycji po wywrotce jednego zawodnika, wyprzedzil na ostatniej prostej, awansując tym samym do głównego wyścigu. 2-óch Maćków reprezentując Lubelski Klub Kolarstwa Górskiego stanęło walczyć w szramki w biegu finałowym. Mój start lekko spóźniony, Maciej troche z tyłu w pierwszej bandzie jechałem górą, przytarłem opona po kole Dawida Niesłańczyka i próbowałem go dopędzić a sam nie dać się doścignąć?
Kolejność w biegu finałowym przedstawiała się następująco:
1. Dawid Niesłańczyk Rybnik
2. Maciej Chmiel - Tomaszów – Lubelski - LKKG
3. Szymon Smołka - Rybnik
4. Maciej Polak – Wałbrzych – LKKG
Wręczenie dyplomów, próba polania mnie szampanem ?, losowanie nagród i wszyscy spełnieni udali się w podróż do domów.
Sumując 3 dni z nowym tamowym kolegą !!! Wielki progres, najciekawiej zapowiadający się sezon w życiu. 5 godzin startów , 8 biegów jednego dnia. Jeden wielki koooooooooosmos. Wypatrujemy kolejne edycje.
fb-> maciejchmiel.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz