sobota, 9 kwietnia 2011

[Zawody] Mankovice Czechy 9.04.2011


Mamy początek kwietnia i trzeba zacząć dokładać do pieca, zwykłe przecinanie powietrza na chillu rowerem juz nie wystarcza, trzeba dołączyć jeszcze jeden ważny czynnik -> ZAWODY :D.

Wczesnym rankiem budzik obudził Slipczaka, wybiła godzina 6.30, lekko nieogarnięty wstałem oporządziłem się, spakowałem banany i wio na tripa. Dla odmiany Czechy ( uwaga ironia, bo tydzien temu też były d:-) mam was !! ) 25 km go Rybnika tam zgarnąłem ekipe Elwis, Bob i pani Elwisowa, meeting na BP z Dżemzim i pojadymy. Przed 10 byliśymy na miejscu, po przekroczeniu granicy jakby pogoda zamówiona, zaczeło się przejaśniać i było słonko a nie taka melancholia jak w Gliwicach. Tor przesympatyczny, troche dziurawy i z duzymi kamieniami ale niezle pomyslany i trzeba bylo sie namęczyć żeby wszystko poskromić, całościowo tor zlokalizowany na tyłach boiska piłkarskiego, 4 proste z czego 2 jeździliśmy pod wiatr. Zapisy i eliminacje czasowe, Slipczak był 3 w bmx, niestety bolid nie podzielał mojego szatańskiej chęci rywalizacji i kierownica przekrecała się przy mocniejszym szarpnięciu (mostek sie wyrobił :/ ) ale nie ma lipy trzeba walczyć !!!. 3 biegi eliminacyjne 3,2,3 miejsce w biegu, raz ładnie zajechałem kolege pepika:D, wszystkie biegi przejechane na totalnym bezstylowiu, padace i jak kloc z kierownica przy udach, boki zrywać !!! :D. Po podliczeniu punkcików wystartowałem w małym finale gdzie wygrałem !!! :D jeaaaaaa, jedyny bieg wygrany przez Slipczaka ( mnie ) dzisiejszego dnia. Jest motywacja, juz tesknie za rowerem jutro z pewnością nieomieszkam zajrzeć nań !:D.
To sum up. Poskakane na nowym torze, pokatowana bramka, pierwsze starty, 5 miejsce, walka wręcz :D, miły tripik i przy powrocie ogarneliśmy MONSTER energy drinki na stacji, zapasy pełne i cudowne uczucie wyebania , a teraz szybkie piwo regeneracyjne ( bezalkoholowe !!!) i czekamy na dalsze piękne dni z rowerem. Ahoj i sey hello to your mama :D









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz