piątek, 22 czerwca 2012

auszwic birkenałt szalalala. - 4x the figth cross na niemieckiej ziemi.

Życióweczka na niemieckiej ziemi, rozpychanki w Chmiela stylu czyli 4x pęunął gęboooo ! :D
I ryli ryli lajk it, endżoing and love it !!!.


Chmiel z ekipą pokazał że można zrobić coś produktywnego w czasie trwania europiłki, piłkoszału i końcowego manta polskich supergwiazd, których to niebawem zobaczymy w tancu na lodzie, tudzież w walkach z Najmanem. Finalna, piąta edycja nowego pucharu świata w 4x na starcie około 60 zawodników, przybyłych z najdalszych zakądków kontynentu europejskiego. W tym dwa tripy z Polskiej ziemi, przyjechawszych odebrać co zabrano nam na kartach historii i pokazać że Polacy potrafią spuścić wpierdol, a kozactwo nie zakonczyło się na panach feudalnych smigających na koniach ze skrzydłami na plecach, spuszczających manto i spiewających przy tym "Bogurodzice".
Na zawodach wystartował również Sick Mick z Hameryki, który to sciga sie w dh, niestety odpadł w pierwszym biegu zostając elegancko wyprowadzony na sam koniec bandy, zaliczając tym samym klasycznego kanarinio.
Bolid wyposarzony w nowe gadżety Napinaczyk 73g FleshComponents ( Irek Dulniawka i Łukasz Łat ) Velo gripy, kółeczka, nowa rame, siodełko Dartmoor oraz emanując nowym imidżem kask Bluegrass ( www.velo.com.pl ) ochraniacze i spodenki IXS oraz Intershop24 ( http://www.intershop24.eu )
Na wspomnienie zasługuje nocleg jaki ogarneli kolega Łysy oraz Kuba Klein, mianowicie znalezli pudełka tekturowe i skonstruowali 5gwiazdkowy, wyjechany w kosmos karton noclegowy.

Na miejscu bardzo miłe akcenty od niemieckiej społeczności, pasta party ( bolonieze na kolacje na wielkiej stołówce ), basenik za fryty. był tez kiełbadron i bronx ale nie zdąrzyliśmy się załapać gdyż zawodniczyliśmy się w ten czas.
Tor wystrzelony z w kosmos, najlepszy na jakim przyszlo mi rakietować. Pierwsze wespnięcie na bramke i bałem się patrzeć na dół, wyasfaltowana górka startowa zeby nabrać na wirażu pare G, po czym zakręcik, gdzie walczyłem i gdzie dwóch panów zapamięta Polskiego ridera na długo, ale o tym później ]:->. Kolejnym etapem 4x rozrywki były dircik w prawo oraz przsympatyczna, mega wypasiona, idealnie wymierzona, o przecudnych profilach prosta z mega słitaśnymi promegaadvancedwłipogennymichopami ( filmik ). Dalej dwa zakrety z dwoma możliwymi bandeczkami. Przedostatnia prosta możliwa na przejechanie na tysiąc możliwych sposób, siedzieliśmy tam jakies: 1,5h i nie mogłem opanować drżenia nóg, szerokiego smajlingu oraz stanu podniesionego pozimu endorfin :). Ostatnia na pełnej pytuni, roodgap z krzywego wallraida pozniej chopa z 2 muld, step down i przekoszerny step up. Wszystko tworzący epicki tor z wieloma możliwościami wyprzedzania oraz sympatyczna widowiskowością całego przedsięwzięcia !! Love !



Meritum: biegi.

Kwalifikacje niczym krew z nosa, jechałem przy lekkim opadzie deszczu, kalecząc poszegółne chopy. Bez kaczkena, klaskała tylko ruda. Moja pozycja 43.

1. Pierwszy bieg wybierałem miejsce startowe jako trzeci. Ustawiliśmy się w bramce, buciki wpięte, napięta łyda, "random gate... piii" start na pełnej po pierwszej bandce jako drugi i mówie do siebie: o kurcze chmielu ale fan, po prawej nagle typunio jechał pełną banda myśle sobie "ta na bank, chmiela tutaj, gościu :D" i jeb go z bara, ostudziłem troche zapały jade dalej pro chopeczki bandy, kalectwo na mkach i ostatnia prosta z ładnym flou. Tak też awansowałem do biegu 2giego 1/32 finału

2. Drugi bieg, startowałem z czwartego miejsca startowego (oddalonego najdalej do pierwszego zakretu), brameczka raz jeszcze mile otworzyla sie na moje zawołanie ( nie to co te za wolne z Austrii :), na pierwszej prostej łyknełem pana po prawej i w pierwszy zakret wbijałem się jako 3ci, pozniej dwa wałki i zakret w lewo, tam koleszka przy samej tyczce dosyc powoli walił flatturna ja jako że miałem 3 z fizyki postanowilem zrobić sobie miejsce, podjechałem lekko strzeliłem z bara, zawodnika posunęło do przodu i zrobiło się miejsce dla mnie, wyprzedziłem z jedną wpiętą nogą i walczyłem zeby wpiąc się w pedalce, na pro chopach zostałem łyknięty i później nie udało mi się go wyprzedzić, ale te dwa biegi dały mi wiele radości i endżojmentu.

Finalnie uplasowałem sie na 23 pozycji, sukcesywnie brne do przodu a fakt startowania w najlepszych imprezach w Europie działa na mnie bardzo motywująco. Chciałem podziekować Lubelskiemu Klubowi Kolarstwa Górskiego za umożliwienie tak wielu wyjazdów w Polsce i zagranicą.

Filmik z Willngen i Golejowa






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz