czwartek, 24 listopada 2011

*Germania trip *72h melo * Warszawski dirtpark *Ostravland - Czupryn + rowering



Ale Slipczak od początku. No to jazda..
*Germania - trip do kolegi Świeżego

Podczas pobytu u lubelskiego Krona, przy piwie i dobrej muzyce postanowiliśmy zrobić mały suprajas koledze Świeżemu przebywającemu obecnie za germańska granicą. Wykupiliśmy lot opiewający na koszt 240 złotych w obie strony z terminem na następny tydzień. Jak kupi tak zrobili i tak pierwszy tydzień listopada przywitałem pijąc niemieckie browary i czerpiąc Europejskiej kultury oraz mówiąc wszystkim dzień dobry na ich niemieckie kichnięcia przypominające mowę. Przylot i pierwsza mina Świeżego była bezcenna, przechodząc i szukając nas po całym terminalu zauwazył mnie siedzącego i jedzacego kebaba, miną nas po czym z wyrazem lekkiego zdziwenia przypominającego solidne zatwardzenie zapytał zaskoczony co to za mały suprajsik z mojej strony :). 



Momentem kulminacyjnym wyjazdu była impreza po polsku w niemieckiej imprezowni gdzie bawili się prawie sami Polacy. Wypiliśmy parę Polskich browarów i uderzyliśmy na densflor, gdzie dominowała kategoria 30+ takie Polskie milfiki ze swoimi dryblasami. Gdy zaczeliśmy machać loczkami z Kronem a kolega Świeży zaserwował solidna porcję egzotycznych, elastycznych ruchów zaczerpniętą z Dirty Dancing, ludzie po prostu nie wiedzieli co się dzieje. Kobiety zaczęły piszczeć rzucając w nas swoimi stringami i reformami, ściąganymi w pospiechu przez głowę :). Tak wojowaliśmy i okazywaliśmy obecność samców Alfa do rana, koło godziny 4 zawineliśmy się w podróż powrotną, troche freestylu do eskowych hitów, mały after i rano nie wyglądałem za bardzo. Jedyną zagwostką tego dnia była decyzja czy zdąrze się wysikać przed strzeleniem hafcika... i tak zdąrzyłem, później przeszedłem do umieralni i odtwarzaliśmy przebieg eveningu. Wyjazd owocował w wiele atrakcji, zwiedziliśmy fajne regiony, chodziliśmy po drewnianym płocie przy zameczku, pełen spontan i hedonizm!!. Pozdrowienia dla kolegi Świeżego, Chałwy oraz rodziny, która ugościła nas i częstowała specjałami, które po dziś dzien wspominam niesłychanie. Wielka siekierka na ich cześć !!!!!!  






72h melo ( mgr + ur )

Dzięki wielkie dla obecnych. Działo się najdłuższy wekend życia rozpoczął się w czwartek w Gliwicach, swój koniec zaliczając w Niedziele w górach. Wino, kobiety i śpiew. Imprezy opiewały w zaskakujące gagi i sytuację, których nie wypada przytaczać, to po prostu trzeba było przeżyć !!.  
Nagrodę wekendu wygrywa kolega Romet, rakietując na najwyższych obrotach przez 72h. Wielka piona dla kolegi Wojciecha za wyjazd do jego domeku w Żywcu + dyskoteka z ogniskiem przy górskiej rzeczce i cała masa atrakcji. Bezcenne !





W sumie to blog rowerzysty, więc wypadałoby wspomnieć o jazdkach po górach, wjezdzaniu furą z rowerami najwyżej gdzie się da i zjazd po krętych drogach oraz o mega dzwonie kolegi Słąwka na zmrożonej ziemi przy zdrowym spidzie, podczas zjeżdżania z jednej z góreczek niedaleko Żywca z którego wyszedł cało.













Byłem również w Zoomie, osobiscie nie pamietam ale jest foto :D 



*Warszawski Dirpark

Z racji konieczności przyjazdu do Warszawy postanowiłem zabrać moją najwierniejszą kochankę i polatać na niej w Warszawce. Odwiedziliśmy dirtpark zastając na miejscu koleszkowców Kucbora, Kiryka, Rudego, Diabłą, Zwolsona i okolicznych ziomeczków, pomagających przy budowie miejscówki. Popompowaliśmy troszeczkę na pumptracku, później przyszedł czas na rozdziewiczanie stolików, które poskromiłem jako pierwszy w spdach. Mogę również poszczycic się no-henderem oraz dotknieciem balonu rękoma :) jaram się i wypatruje tripów do Wwa.


*Ostravia, wekend według Czupryna.

Ostatnim punktem ostatniego miesiąca był wyjazd do Czeskich kolegów. Teoretycznie ostatni więc powinienem pamiętać najwięcej, praktycznie zupełnie odwrotnie :D. Wyjazd bardzo pocieszny, najpierw impreza w domu kultury, podkrawająca pod szkolną dyskotekę z tym wyjątkiem że sala zajebana była solidnym basowym sprzetem i ostre dabowe bity wpadały w uszyyyy. Poznałem ekipę i ruszyliśmy na Stodolnie, tam w najbardziej znanej kawiarni, wypiliśmy parę bań Stroha, a poźniej wersji jest parę. Odwiedzliśmy wraz z kolegą Rakietą wszystkie klubiksy, zasmakowawszy wiksy przeróżnego stylu. Zyskałem również nowe pseudo CZUPRYN, jak ty nie było trafne:D.

Motyw przewodni Listopada JEST SZENGEN więc NAPIERDALAJ SYNEK !!!.

1 komentarz:

  1. No, no powiem Ci że się wyrabiasz! tylko ortografia jeszcze do dopracowania, ale nie martw się - kupię Ci office'a ;) pozdro

    OdpowiedzUsuń