wtorek, 3 kwietnia 2012

Prymaaprylisowy 4x - Rybnik 1.04.2012

W dniu gdy wszyscy robią się w chuja, ekipa z Rybnika postanowiła odpalić pierwszą edycje Ligi Rybnika. Piękna słoneczna pogoda, brak wiatru oraz dodatnia temperatura zachęcały do jazdy :D




Bodajże 22 zawodników zaszczyciło swoją obecnością pierwsze zawody 4x tego roku. Dodatkowo była to moja pierwsza impreza rowerowa od pamiętnego pierdolnięcia na Mistrzostwach Polski gdzie odpadła mi noga :), tak więc istna kumulacja zajawek, emocji i ciśnień !!! Z początku jeździło mi się tak średnio znośnie, cały czas odnosiłem wrażenie że na chopach i przy manualu znosi mnie na lewą stronę, sprawdzilem kierownice, okazało sie ze jest prosta, nastepnie koła- krzywe jak zawsze, wiec o co chodzi ? ... doszedłem do wniosku że chyba się spasłem, a po pytaniu Błażeja Tokara czy ważyłem sie ostatnio, przyznałem racje ze nie bardzo :).

Poźniej jednak okazało się ze miałem po 1,5 amostery w kółeczkach, a na moje 95kg trzeba pompować przynamniej 2,5 ! Po ogarnieciu ciśnienia w kołach czekaliśmy nadal na starty z brameczki, która cały czas starano doprowadzić do stanu używalności, młotkiem, wkretarka, gwozdziami i śrubeczkami:D. Nareszcie nastała wielce oczekiwana przez wszystkich chwila i brameczka z random komenda zaczeła wypuszczać zawodników. Pierwsze wejście na bramke, oparcie koła o nią, ustawienie korb w odpowiedniej pozycji, wpięcie się, ustawienie rąk oraz nóg, po czym komenda RANDOM GATE, napięcie się i czekanie na ostatnie piknięcie, które to otworzy wrota czystej, boskiej dawki adrenaliny... piiiii i ruch bioder wyjście lepsze niż Adam Małysz w czasach swojej świetności, jarałem sie idealnym zgraniem .. do czasu gdy zobaczyłem że bramka nadużyła mojego zaufania i najzwyczajniej w świecie nie otworzyła się :). Zajebałem w nia niczym żelbetonowy kloc, kolega Bartosz Giemza podzielił mój los. Spadając obiłem sobie podbrzusze, oponka na Maćku zamortyzowała pierdolnięcie. Odwineli nas z rowerów, pośmialiśmy sie po czym dalej katowaliśmy traske.





Gdy miały zacząć się starty eliminacyjne w znanej i ubóstwianej formule 3 przejazdów dla każdego zawodnika w 3 różnych czwórkach, moja manetka odmówiła posłuszeństwa, stanęła w miejscu i na nic zdały się moje prośby i groźby. Razem z kolega Plutem zaczelismy naprawiąc manetke, w finalnym rozrachunku rozebrałem ją na częsci pierwsze i założyłem stare XT. Dzieki uprzejmość pana startującego oraz jury zawodów przesuneli mój bieg na koniec stawki i mogłem wystartować w pierwszym biegu eliminacyjnym. Jezdziłem jak bezstylowiec, jednak uczucie startu z bramki, którego nie miałem okazji doznac od 8 miesięcy wręcz rozpierdalało mnie od środka, czułem się niczym Pan Tadeusz, który po latach egmigracji wrócił na Litwe. Szał pał. Awansowałem do finału z miejscami w eliminacyjnych biegach 1, 2, 1. Pierwszy bieg półfinałowy wypadł bardzo dobrze. Kolejny bieg o wejście do dużego finału opiewał w taki sławy jak: Szymon Smołka, Denis Drozd oraz jeszcze ktoś :).

Wyjscie miałem na pełnej, podniosłem koło przewysoko idalnie z opadającą bramką pomknęłem do przodu, razem z Szymonem zablokowaliśmy kolege z Czech, który finalnie dojechał na 3 miejscu, jębnął focha nie przybił piątek i nie startując juz w małym finale poszedł się pakować krzycząć coś o piczach :). Finał finałów:
kolega Smołka wybrał drugi tor od wewnętrznej, postanowiłem sie dotrzymać mu bliskiego towarzystwa obierając tor najbardziej od wewnętrznej, co też skomentował "no ładnie :/ " czy cos w tym stylu. Komenda startowa piii ... i ogien wyjście dobre później do prawej i mijając kolejne przeszkoly widziałem tylko cień Szymona i tam też pojawiałem się ja zajeżdzając mu droge jak tylko się da :D pierwsze 2 bandy od wewnetrzenej, a tak na prawde nie było miejsca gdzie mnie nie było :), ramiona szeroko i nikt nie zdołał wyprzedzić ciężarówki :D.

Rezultaty 1# Liga Rybnika
1. Maciej Chmiel
2. Paweł Harazim
3. Szymon Smołka
4. Petr Cermak

Zawody bardzo sympatyczne, mimo sniegu, wiatru i pizdziawicy. Prawdziwym zajawkowiczom nie może przeszkodzic cos takiego jak pogoda. Wielki szacunken dla chłopaków z Rybnika i wytrwałość z która co roku odpalają cała mase eventów !! Siekierka na ich czesc. A my widzimy sie w kolejnych popierdolonych przygodach, których głównym bochaterem będę ja:D.


Podziękowania dla Błażeja Tokara za foteczki !




























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz